Superstar

Laurel Aitken odszedł od nas w ubiegłym roku. Już wiele lat temu krzyknięty Ojcem Chrzestnym Ska zostawił po sobie dziesiątki płyt i jeszcze więcej nagrań. Wiele z nich to utwory unikalne i nigdy wcześniej nie publikowane, sporo z nich to kompozycje, które u wielu osób wywołają „karpia” na twarzy bowiem okres, w którym Aitken startował do wielkiej kariery przypadł na koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego stulecia czyli moment kiedy Jamajka fascynowała się mento i calypso ale przede wszystkim boogie i rhythm’n’bluesem. Gdyby ktoś wówczas powiedział fanom muzyki na Jamajce o Ragga czy Dancehall to pukaliby się w głowę tak samo jak Czerwone Gitary  na wieść o punk rocku.
Jeśli znacie „Boogie In My Bones”, „Roll Jordan Roll”, „Boogie Rock” czy „Little Sheila” to wiecie co mam na myśli, te kawałki (i wiele innych) nagrane na przełomie lat 50-ych i 60-ych brzmią jak złoty środek między boogie i tym co wkrótce nazwane zostało brzmieniem ska... Nie ma ich tutaj, ale są inne, podobne, wykopane z archiwum Aitkena, rzadkie i niepublikowane.... doskonałe. Raz bardziej boogie, raz bardziej ska, ale wszystkie z tym charakterystycznym klimatem, którego nie mają żadne inne studia na świecie... Ta płyta – wydana w digi-paku z fajna książeczką - jest warta każdych pieniędzy.... (Dzidek)